Maniak poleca #4: "Elementary"

MANIAK PISZE WSTĘP


Sherlock Holmes - najpopularniejszy
fikcyjny detektyw
Sherlock Holmes to jeden z najpopularniejszych, jeśli nie najpopularniejszy w ogóle, fikcyjny detektyw. Po postać, która zadebiutowała na łamach powieści "Studium w szkarłacie" Arthura Conana Doyle'a, bardzo chętnie sięgają filmowcy, ekranizując spisane przygody bohatera lub tylko się nimi inspirując i wymyślając zupełnie nowe. W ostatnich latach powstały aż trzy warte uwagi (mniej lub bardziej) adaptacje powieści i opowiadań Doyle'a o Sherlocku na potrzeby małego i dużego ekranu. Po pierwsze, "Sherlock Holmes" Guya Ritchiego - nieco steampunkowa wariacja na temat postaci, która ma walory głównie rozrywkowe. Po drugie, brytyjski serial "Sherlock" - znakomite uwspółcześnienie dzieł Doyle'a ze świetnymi: Benedictem Cumberbatchem oraz Martinem Freemanem w rolach głównych. I wreszcie, po trzecie, amerykański serial "Elementary" - także uwspółcześnienie przygód Holmesa, choć podane zupełnie inaczej niż "Sherlock". I to właśnie tę ostatnią produkcję omówię w dzisiejszej odsłonie: "Maniak poleca".


MANIAK POLECA


Nowy Sherlock.
Nowa Watson.
Nowy Jork.
Do produkcji z Jonnym Lee Millerem oraz Lucy Liu podchodziłem początkowo sceptycznie. Sherlock miał tu mieszkać na Manhattanie, Watson miał być kobietą, a całość wydawała się żerowaniem na popularności brytyjskiego "Sherlocka", który ukazał się dwa lata wcześniej. Do pilotowego odcinka zasiadłem więc głównie w celu przekonania się, czy rzeczywiście wyjdzie źle. I okazało się, że nie wyszło.
Główne założenia serialu w zasadzie już streściłem: akcja dzieje się współcześnie, Sherlock mieszka w Nowym Jorku, a Watson to kobieta o imieniu Joan, która jest opiekunką osób, leczących uzależnienie. Nie brzmi to zbyt ciekawie, ale o dziwo twórcom udało się stworzyć produkcję angażującą widza i dość oryginalną.
"Elementary" to w głównej mierzy jednoodcinkowe, niezależne i zamknięte historie, które łączą postaci głównych bohaterów. Zdarzają się co prawda odcinki powiązane ze sobą fabularnie, a całość spaja większa, rysowana w tle intryga, ale z reguły nie trzeba śledzić serialu regularnie, żeby orientować się, co się dzieje. Przyznam, że nie jestem zwolennikiem takiego formatu - zdecydowanie wolę, kiedy odcinki są ze sobą powiązane fabularnie i razem tworzą większą całość, jak np. w "Zagubionych". Tutaj jednak rozwiązanie zaproponowane przez twórców się sprawdza. W każdym odcinku Sherlock rozwiązuje nową sprawę, a to nadaje serialowi różnorodności i sprawia, że nie jest nudno. Każda ze spraw na swój sposób wciąga i ma nieoczekiwane rozwiązanie. Zdarzają się co prawda odcinki gorsze i lepsze, ale tak jest przecież z każdym serialem.
Sherlock patrzy podejrzliwym okiem
Scenarzyści raczej w małym stopniu posiłkują się materiałem spisanym przez Doyle'a i sami wymyślają przygody Holmesa na potrzeby "Elementary". Znajduje się w nim jednak sporo mniejszych odniesień i mrugnięć okiem do widza, który czytał książki o bohaterze.
Kiedy blisko rok temu zasiadałem do pilotowego odcinka najbardziej bałem się o aktorów. Jonny'ego Lee Millera znałem wcześniej z roli Jordana Chase'a z piątego sezonu "Dextera" i nie bardzo mogłem go sobie zobrazować jako Sherlocka. Na szczęście się myliłem. Tak jak Cumberbatch jest najbliższy moim wyobrażeniom postaci słynnego detektywa (a Downey Jr. najdalszy), tak Miller mocno od nich nie odstaje i mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że miejscami dorównuje Cumberbatchowi. Jego Sherlock ma właściwie wszystkie cechy dobrego Sherlocka - jest ekscentryczny, nieco szalony, a przy tym genialny. Miller wciela się w postać całkowicie - widać na ekranie, że nią żyje, dzięki czemu jego rola nie wydaje się wymuszona czy sztuczna.
Dobra jest również Lucy Liu w roli Joan Watson - nieco inna niż książkowy pierwowzór (pomijając już zmianę płci), ale równie ciekawa jako postać. Stanowi w "Elementary" głos rozsądku dla głównego bohatera i, choć ten nie daje tego po sobie poznać, jest dla niego nieocenioną pomocniczką. Liu znakomicie radzi sobie z wielowarstwowością Joan i wiarygodnie przedstawia na ekranie codzienne zmagania swej bohaterki.

MANIAK PISZE ZAKOŃCZENIE


"Elementary" to chyba najbardziej niedoceniana produkcja o Holmesie, która powstała w ostatnich latach. Uważam, że zdecydowanie warto po nią sięgnąć - to ciekawe podejście do postaci, z mnóstwem smaczków dla fanów książek oraz znakomitą obsadą. Maniak zdecydowanie poleca.

Komentarze