Maniak inaczej #25: Żegnaj 2014, witaj 2015!

MANIAK WE WSTĘPIE


Wciąż nie mogę uwierzyć, że od kilku (no, nie tak kilku) dobrych dni mamy już rok 2015 Mówi się, że czas mija szybciej im przyjemniej się go spędza i chyba jest w tym ziarno prawdy. Bo widzicie, 2014 był pełen pozytywnych wrażeń (a przynajmniej jego druga połowa). Nie tylko tych blogowych i związanych z popkulturą, ale także choćby podróżniczych, no i tych bardziej osobistych. Rok pełen przeróżnych doświadczeń, dzięki którym na pewne rzeczy patrzę dziś nieco inaczej. No dobrze, koniec z tym sentymentalnym, tanim tonem — to w końcu nie jest blog-pamiętnik (prowadzi się takie jeszcze?).
Tak samo jak w zeszłym roku, także i w tym chcę podsumować to wszystko, co działo się w zeszłym roku oraz krótko omówić to co oczekuję od roku obecnego. Oczywiście wszystko ładnie posegregowane w kategoriach. Najpierw będzie więc blogowo, potem filmowo, serialowo, komiksowo, książkowo i na koniec growo. Gotowi?

BLOG


Blogowo jest naprawdę super. Bardzo się cieszę przede wszystkim z tego, że jest Was coraz więcej (a przynajmniej tak twierdzą statystyki) — świadomość, że ktoś chce czytać coś, co wystukuję na klawiaturze, jest cudowna. Dlatego bardzo dziękuję Wam za wszystkie Wasze odwiedziny i komentarze.
Miłe jest także to że kilka notek na tyle przypadło różnym osobom do gustu, że postanowili się nimi w różnych miejscach podzielić. Trafiłem między innymi do kilku tzw. karnawałów blogowych (dwa razy u Cześka, raz u Owcy i raz u Suzarro — koniecznie wpadnijcie na ich blogi), linkowano mnie na facebookowych fanpage’ach, a ostatnio nawet na filmwebowym forum (choć może nie jest to najwspanialsze miejsce).
No i jako sukces bez wątpienia muszę uznać nawiązanie współpracy z polskim oddziałem Disneya (a dokładniej: działem gwiezdnowojennym). Dzięki niemu udało mi się m.in. przedpremierowo zobaczyć pilot serialu „Gwiezdne Wojny: Rebelianci”, napisać Wam jego recenzję oraz zaprezentować Wam najświeższe informacje ze świata rycerzy Jedi.
No dobrze, to teraz bardziej podsumowaniowo.

Moje najlepsze notki


Na sam początek: wpisy. Wpisy, z których jestem najbardziej zadowolony i które cieszyły się największa popularnością (nie zawsze idzie to w parze, no ale…). Może jakiś przegapiliście, to teraz macie szansę to nadrobić.

Recenzje: „Kaze tachinu”, „Dreamfall: Chapters”, „Interstellar”, „Zaginiona dziewczyna”, „Sherlock” — Sezon 3 (1, 2, 3), „Penny Dreadful” — Sezon 1 (1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8), „Dziecko Rosemary” (1, 2), pilot serialu „Gwiezdne Wojny Rebelianci”.

Wybrałem spośród moich recenzji takie, w które włożyłem jak najwięcej pracy i w których udało zawrzeć mi się jak najwięcej spostrzeżeń. Spostrzeżeń, co prawda, często odrobinę zbyt entuzjastycznych (taki już jestem), ale jak najbardziej zgodnych z tym, co czułem podczas korzystania z recenzowanych dóbr.

Marudzenia: „Bzdury pani Bator”, „Shingeki no kyojin” po polsku

Marudziłem więcej na początku roku, ale chyba najlepsze teksty z tej kategorii (oba podlinkowane w karnawałach) napisałem w jego drugiej połowie. Powstała jeszcze bardzo popularna wśród Was notka o filmach na podstawie komiksów DC i Marvela, ale w obliczu późniejszych informacji od Warner Bros jest nieco zdezaktualizowana, więc linkuję ją w ramach bonusu.

Inne: „Zagubione w tłumaczeniu”, trzyczęściowa relacja z podróży do Japonii (1, 2, 3), „Moje ulubione odcinki Buffy”, „Slangi pogromców wampirów”, relacja z koncertu Edyty Bartosiewicz, streszczenio-analizy „Once Upon a Time” (1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8)

Tutaj najbardziej jestem dumny z analizy tłumaczeń „Let it Go” — dość długo nad tekstem pracowałem (sporo poszukiwań, przemyśleń, ponownych odtwarzań piosenek itd.) i chyba wyszło, bo też dość często do niego zaglądano. Ponadto, dzięki dwutygodniowemu pobytowi w Japonii powstały trzy wpisy o tej podróży, w których ze szczegółami opisuję moje przygody w Kraju Wschodzącego Słońca. Buffy’owe wpisy rozumie się samo przez się (w końcu to jeden z najlepszych seriali wszech czasów), a z kolei relacja z koncertu Edyty Bartosiewicz to tak naprawdę opis spełnienia jednego z marzeń. No i na koniec streszczenio-analizy (czy też z angielska: recapy) „Once Upon a Time” — to teksty, które sprawiają mi ogromną frajdę i dzięki którym zauważam w serialu coraz więcej rzeczy.

Co nadchodzi?


W zeszłym roku przede wszystkim było bardzo recenzjowo (no i co tydzień: podsumowaniowo). Na pewno recenzje nadal będą, ale chcę zamieszczać także więcej innych tekstów — analiz, opisów, przemyśleń. Wrócą również miesiące tematyczne — na pewno będzie whedonowy kwiecień i japoński sierpień; prawdopodobnie coś więcej (co — na razie nie mówię, bo w zeszłym roku też miałem plany, a nic nie wyszło). Na pewno możecie też liczyć na jakąś tam dawkę marudzenia.

Blogowe odkrycia


Na koniec blogowej kategorii, żeby nie było tak egocentrycznie i samolubnie, muszę wspomnieć o tegorocznych blogowych odkryciach. O tym, jakie blogi czytam i które polecam dowiedzieć możecie dowiedzieć się z tabelki po prawej (pozycji jest dużo, ale naprawdę warto popatrzeć), tutaj chcę poświęcić kilka słów trzem, jakie odkryłem właśnie w tym roku.
Tylko Subiektywnie — bardzo lekko czytający się blog Judith, z mnóstwem ciekawych przemyśleń — głównie serialowych, ale też nieco filmowych i ogólnych.
Mistycyzm Popkulturowy — świetnie i wnikliwie napisany blog Misiaela, na którym sporo wpisów z przeróżnych dziedzin popkultury (i dużo Power Rangers)
Oh no, it’s Suzarro — niezwykle przyjemny blog Suzarro, która znakomicie pisze o popkulturowych dobrach — od filmów po anime.
Koniecznie odwiedźcie i poczytajcie!

FILMY


Najlepsze filmy 2014 roku


1. „Kaguya-hime no monogatari” (『かぐや姫の物語』) — to pozycja trochę oszukana, bo tak naprawdę w polskich kinach jeszcze nie gościła, a w Japonii ukazała się już w 2013 roku. No, ale przynajmniej amerykańska premiera miała miejsce w 2014, więc czuję się usprawiedliwiony.
Przepiękna animacja, poruszająca wiele ciekawych problemów. Jest tu wszystko, co najlepsze w Studiu Ghibli, do tego niezwykle ciekawy, raczej niekojarzony z anime styl, znakomite zgranie formy z treścią oraz pomysłowe wykorzystanie literackiego pierwowzoru. Wkrótce na blogu recenzja!
2. „Kaze tachinu” (『風たちぬ』) — tak wiem, jestem nudny, bo to znów anime od Studia Ghibli. Nic jednak nie poradzę, bo to jest naprawdę doskonały, wzruszający film. Ostatnie dzieło Miyazakiego weszło do kin studyjnych w Polsce w tym roku i okazało się czymś niesamowitym. Porywająca opowieść o geniuszu, który chce stworzyć coś pięknego oraz o niesamowitej, trudnej miłości. Do tego Miyazaki po mistrzowsku łączy elementy biografii Horikoshiego Jiro z fikcją. Naprawdę warto zobaczyć.
3. „Interstellar” — ten film ma wielu przeciwników, narzekających na zbytni antropocentryzm czy też na pewne fabularne rozwiązania (są też tacy, którzy wytykają naukowe dziury, ale tym polecam zapoznać się z książką Kipa Thorne’a). Mnie obraz absolutnie porwał i dostarczył mnóstwa emocji — a tego od kina oczekuję.

Poza podium, ale warte odnotowania: „Zaginiona dziewczyna”, „Bogowie”, „Godzilla”, „Jak wytresować smoka 2”, „Wielka szóstka”, „Czarownica”, „Jack Strong”

Największe filmowe rozczarowanie 2014 roku


„Powstanie Warszawskie” — trochę ciężko pisać o tym obrazie jako o rozczarowaniu, ale cóż… Spodziewałem się po prostu więcej. W gruncie rzeczy założenia były niezwykle interesujące — film poskładany z rzeczywistych materiałów nakręconych podczas Powstania brzmi przecież świetnie. I pod pewnymi względami świetnie jest, bo, bądź co bądź, wizualnie jest to dzieło niesamowite — odrestaurowane, pokolorowane zdjęcia robią wielkie wrażenie. Gorzej jest niestety ze spajającym wszystko scenariuszem oraz sztucznym dubbingiem, które gdzieś tam wytrącają z rytmu i zakłócają główny przekaz.

Filmy z 2014 roku, które muszę nadrobić


1. „Strażnicy galaktyki” — film, który w zeszłym roku cieszył się chyba największym fanowskim entuzjazmem, mnie jakoś na razie ominął. I pomimo, że do Marvela jakoś wielką sympatią nie pałam, o czym pewnie wiecie, to w końcu muszę się skusić, bo raz, że James Gunn to świetny, oryginalny reżyser; a dwa, że też chcę poczuć wspomniany wyżej entuzjazm.
2. „Noe: Wybrany przez Boga” — od jakiegoś czasu przymierzam się do komiksu, który Aronofsky napisał jeszcze przed nakręceniem filmu, żeby tak było po Bożemu i po kolei. Ale jak już przeczytam, to potem od razu biorę się za film. Bardzo lubię Aronofsky’ego i biblijne historie, a choć nie wszystkie recenzje są pozytywne, to i tak chcę się przekonać na własnej skórze, jak wyszło.
3. „300: Początek Imperium” — ponoć nie warto się za to w ogóle zabierać, ale dwie rzeczy mnie bardzo ciągną. Po pierwsze, Eva Green — wiecie pewnie z recenzji „Penny Dreadful”, jak bardzo aktorkę lubię. Po drugie — to jest przecież świat „300”, cudownie przerysowana i przekłamana starożytna Grecja.

Ponadto koniecznie muszę też zobaczyć filmy: „Boyhood”, „Lego: Przygoda”, „Omoide no Marnie”, „Sin City: Damulka warta grzechu”, „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”, „Na skraju jutra”, „Ewolucja planety małp”, „Dracula Untold”

Najciekawsze filmowe wydarzenia w 2014 roku


1. Warner Bros i DC Comics ogłaszają filmowe plany — komentarz jest tu chyba zbędny. Sporo osób zarzucało wytwórni i wydawnictwu podążanie na ślepo i brak sprecyzowanych planów — bo wiecie, skoro ktoś milczy, to nic nie wymyślił. Oczywiście plany od dawna były, a kilka miesięcy temu dokładnie dano do zrozumienia czego fani mogą oczekiwać. I okazuje się, że będzie mnóstwo komiksowego dobra z wieloma fantastycznymi bohaterami i to nie tylko tymi najbardziej znanymi. No i wreszcie doczekamy się solowego filmu z Wonder Woman!
2. Zwiastun nowych „Gwiezdnych Wojen” ląduje w sieci — niby rzecz bardzo mała, a tak bardzo wielu ucieszyła. Krótkie spojrzenie na głównych bohaterów, ciekawy pomysł na miecz świetlny, no i Sokół Millenium. I w ten sposób czekanie na film stało się o wiele przyjemniejsze.
3. „Ida” zdobywa zagraniczną publiczność — dawno polska produkcja pełnometrażowa nie cieszyła się takim sukcesem zagranicą. „Ida” wciąż zdobywa nagrody i jest bliska zyskania nominacji do Oscara. Do tego wciąż piszą o niej najważniejsze amerykańskie magazyny i portale. To bardzo cieszy.

Inne ciekawe wieści: restrukturyzacja Studia Ghibli, ogłoszenie obsady i tytułu kolejnego „Bonda”

Filmy, na które czekam w 2015 roku


1. „Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy” — to mój bezkonkurencyjny faworyt i czekam na ten film najmocniej na świecie (bardziej tylko na „Batman v Superman”, ale ten dopiero w 2016 roku). Jestem bardzo podekscytowany i mam nadzieję, że przeżyję takie same emocje jak wtedy, gdy po raz pierwszy usłyszałem, że (spoiler!) Vader jest ojcem Luke’a. Ale o tym przekonam się za rok.
2. „Avengers: Czas Ultrona” — tak, to film Marvela, ale co z tego, skoro reżyseruje go Joss Whedon, który znajduje się w absolutnej czołówce moich ulubionych twórców. Zresztą, pierwsza część była naprawdę znakomitym filmem rozrywkowym z przeinteligentnymi dialogami, a druga już teraz zapowiada się niezmiernie ciekawie. Whedon ma coś tak niesamowitego, że bohaterów, którzy w gruncie rzeczy są mi obojętni, potrafi napisać tak, że nagle zaczyna mi na nich zależeć. Czekam niecierpliwie.
3. „Kraina Jutra” — znów kieruję się tu nazwiskiem. Damon Lindelof to przede wszystkim wieloletni scenarzysta „Zagubionych” — moim zdaniem jednego z najlepiej rozpisanych seriali wszech czasów (dość duże słowa, ale co mi tam). Lindelof pracuje nad „Krainą Jutra” wraz z Bradem Birdem, niezwykle utalentowanym reżyserem animacji, a ostatnio także produkcji aktorskich (ma na koncie najnowszą odsłonę „Mission: Impossible”). Film ma nawiązywać do jednej z dzielnic Disneylandu, co wydaje się szalone, ale pierwszy zwiastun nastraja bardzo pozytywnie i zapowiada coś naprawdę oryginalnego. A poza tym w obsadzie są George Clooney i Hugh Laurie!

Czekam też na filmy: „Terminator: Genisys”, „Jupiter: Intronizacja”, „Kopciuszek”, „Crimson Peak”, „Dragon Ball: Fukkatsu no F”, „W głowie się nie mieści”, „The Good Dinosaur”; „Mad Max: Na drodze gniewu”, „Jurrasic World”, „Księga Dżungli”, „Pan” „Spectre”

SERIALE


Najlepsze seriale 2014 roku


1. „Penny Dreadful” – bardzo inteligentny serial, którego twórcy znakomicie bawią się wątkami z wielu powieści gotyckich i łączą je w zaskakującą, świeżą całość. Do tego jest znakomicie wyreżyserowany, przerażający i doskonale obsadzony (Eva Green, Timothy Dalton, Harry Treadaway, Rory Kinnear!). Moim zdaniem najlepsza pozycja z zeszłego roku (spośród tych, które widziałem).
2. „Sherlock” sezon 3 — serial powrócił na początku roku na trzy fantastyczne odcinki. Gatiss i Moffat z prawdziwą finezją napisali odcinki, w których garściami czerpią nie tylko z książek Doyle’a, ale też wytworzonej przez lata wokół Sherlocka Holmesa popkultury, a nawet fanowskich teorii. Powstała w ten sposób chyba najciekawsza seria „Sherlocka” do tej pory.
3. „Nagi no asu kara” — przepiękny, wzruszający serial animowany o dojrzewaniu i podejmowaniu decyzji, do tego osadzony w niezwykle oryginalnym świecie, w którym część społeczeństwa żyje pod wodą, a część na powierzchni. Zdecydowanie warto zobaczyć.

Poza podium, ale warte odnotowania: „Once Upon a Time” sezon 3, „Once Upon a Time in Wonderland”, „Constantine”, „Gwiezdne Wojny: Rebelianci”, „Gotham”

Największe serialowe rozczarowanie 2014 roku


„Dziecko Rosemary” — od samego początku miałem obawy o ten dwuodcinkowy miniserial, a twórcy i tak nim mnie rozczarowali — głównie przez to że nie mogli się zdecydować, czy chcą iść w ślady wcześniejszej ekranizacji w reżyserii Polańskiego, czy też przedstawić podejście bardziej dosłowne. Powstał przez to dziwny misz-masz, a talent reżyserki i aktorów poszedł niestety na marne. Szkoda.

Seriale z 2014 roku, które muszę nadrobić


1. „The Leftovers” — odpowiada za niego jeden z moich ulubionych scenarzystów, Damon Lindelof, a mimo to jakoś się jeszcze do oglądania nie zabrałem. Muszę w końcu znaleźć na niego czas, bo recenzje zbiera znakomite.
2. „Bates Motel” sezon 2 — mimo kapitalnego pierwszego sezonu jakoś tak nie było kiedy obejrzeć kolejnych odcinków, czego bardzo żałuję. Na pewno będę musiał w najbliższej przyszłości je nadrobić, zwłaszcza, że niedługo trzeci sezon!
3. „Extant” — serial z Halle Berry emitowany był podczas wakacji i ma dość dobre opinie. Już od jakiegoś czasu się do niego przymierzam, głównie ze względu na aktorkę.

Ponadto muszę koniecznie ponadrabiać mnóstwo seriali, które kiedyś oglądałem na bieżąco — mam nadzieję, że w końcu mi się uda.

Najciekawsze serialowe wydarzenia w 2014 roku


1. Będzie kolejny sezon „Twin Peaks” — najgorętsza wiadomość z zeszłego roku. David Lynch i Mark Frost w końcu zdecydowali się na dopisanie dalszego ciągu do enigmatycznie zakończonego „Twin Peaks”. Premiera dopiero w 2016 roku, ale poziom ekscytacji jest bardzo wysoki.
2."Kraina lodu” w „Once Upon a Time” — twórcy serialu dostają pozwolenie na wykorzystanie w serialu postaci z odnoszącego sukcesy filmu animowanego — i to niecały rok po premierze. Okazało się to bardzo dobrą decyzją, bo filmowe motywy są wykorzystane inteligentnie, a znana z dużych ekranów historia zostaje znakomicie uzupełniona i rozwinięta.
3. DC wciąż atakuje telewizję — coraz więcej seriali na podstawie komiksów DC wkracza do telewizji. Część już ruszyło, a kolejne są w planach. To bardzo dobrze, bo w ten sposób dane nam będzie zobaczyć interesujące interpretacje komiksowych historii z najlepszego superbohaterskiego multiwersum.

Inne ciekawe wieści: serialowe projekty Jonathana Nolana, HBO i AXN z polskimi produkcjami, finał „HIMYM”

Seriale, na które czekam w 2015 roku


1. „Durarara! x2” — pierwszą część zobaczyłem w zeszłym roku i od razu się zakochałem. „Durarara” to genialne urban fantasy z niesamowitymi, charyzmatycznymi bohaterami. Z niecierpliwością czekam na kolejną, trzysezonową odsłonę, której premiera w sumie była już przedwczoraj, ale jeszcze się za nią nie zabrałem (pisanie notki i te sprawy…).
2. „Penny Dreadful” sezon 2 — skoro tak bardzo spodobała mi się pierwsza część, to chyba nic dziwnego, że czekam na kolejną. Zdecydowanie coś, czego nie mogę przegapić.
3. Druga połowa czwartego sezonu „Once Upon A Time” — pierwsza połowa była naprawdę świetna (wkrótce będą analizy i recenzje dwóch ostatnich odcinków), a druga zapowiada się jeszcze bardziej emocjonująco. Nie dość, że pojawią się ikoniczne czarne charaktery (Diabolina, Urszula, Cruella), to jeszcze ma się rozwiązać zagadka towarzysząca widzom niemal od samego początku. Jak tu nie czekać?

Czekam też na seriale: „Westworld”, „Wayward Pines”, „Heroes: Reborn”, „Bloodborne” i kontynuacje już oglądanych serii

KOMIKSY


Najlepsze komiksy 2014 roku


1. „Buffy Season 10” — zaczynam od amerykańskiej pozycji. Dziesiąty sezon „Buffy” pisany przez Christosa Gage’a i ilustrowany przez Rebekę Isaacs już po pierwszych siedmiu numerach (tyle na razie zdążyłem przeczytać) można chyba nazwać najlepszym do tej pory na łamach tego medium. Doskonały język, świetnie rozpisana fabuła i uczucie, jakie towarzyszyło mi podczas oglądania najlepszych sezonów telewizyjnych serialu. Jeśli jeszcze nie sięgnęliście, to zdecydowanie warto.
2. „Wonder Woman” — pisałem już o niej w zeszłym roku, tym razem mowa jest o polskim wydaniu. Egmont sporo wydaje od DC, a pierwszy tom „Wonder Woman” to komiks znakomity pod każdym względem. Wspaniale opowiedziana historia, łącząca motywy greckiej mitologii i wielkiego komiksowego spadku najwspanialszej superbohaterki wszech czasów to coś, po co każdy komiksiarz powinien sięgnąć.
3. „No. 6” — ostatnia pozycja to coś dla fanów mangi. Mnóstwo japońskich komiksów weszło ostatnio na polskich rynek, a „No. 6” to pozycja zgoła ciekawa. Oparta na serii mini-powieści (light novel) autorstwa Asano Atsuko (あさのあつこ), skupia się na antyutopijnej społeczności tytułowego miasta No. 6 oraz niesamowitej przyjaźni łączącej dwóch, wyjątkowych chłopców. Są tajemnice, nagłe zwroty akcji i wzruszenia.

Poza podium, ale warte odnotowania: z zagranicznych: „Buffy Season 10: Angel and Faith”, z polskich wydań: „All-Star Western” „Batman: Rok Zerowy”; „Another”

Największe komiksowe rozczarowanie 2014 roku


Polskie tłumaczenie „Shingeki no Kyojin” — manga, z którą fabularnie jest różnie, ale językowo zawsze świetnie, bowiem autor przeplata różne odmiany japońskiego, a każdy bohater mówi w rozpoznawalnym idiolekcie, została w polskim tłumaczeniu kompletnie położona. Dialogi brzmią nienaturalne, a tłumacz próbuje zakryć swój brak pomysłów dopisywanymi gdzieniegdzie wulgaryzmami i innymi zbędnymi dodatkami. „Atak tytanów” niestety mocno na tym traci. A szkoda, bo przecież nie każdy ma tę możliwość, by sięgnąć po oryginał…

Komiksy z 2014 roku, które muszę nadrobić


1. „Serenity: Leaves on the Wind” — kontynuacja „Firefly” i „Serenity” niestety w zeszłym roku mnie ominęła i na razie czeka na swoją kolej. Ale na pewno się doczeka, bo to w końcu pierwszy komiks osadzony po filmie, a do tego jest świetnie oceniany.
2. Regularne serie DC — mam naprawdę duże zaległości i dlatego co rusz staram się podgonić. Do „Convergance” może nie zdążę z powrotem być na bieżąco, ale potem — kto wie?
3. „Tomb Raider” — Gail Simone i Rhianna Pratchett. Lara Croft. Fabuła osadzona pomiędzy dwoma najnowszymi grami z serii ("Tomb Raider” i „Rise of Tomb Raider”). Aż jestem zły na siebie, że tak długo się do tego zabieram.

Ponadto muszę też nadrobić: „Wiedźmin: Dom ze szkła”, „Wytches”, „Pamiętnik przyszłości”

Najciekawsze komiksowe wydarzenia w 2014 roku


1. Azzarello kończy swą historię w „Wonder Woman” — po ponad trzech latach pisania serii Brian Azzarello ostatecznie stawia kropkę nad „i”. To jakby nie patrzeć, koniec pewnej ery, zwłaszcza, że scenarzysta tyle do postaci Wonder Woman wniósł.
2. Rynek mang w Polsce ma się coraz lepiej — w zeszłym roku ukazało się w Polsce wiele znakomitych tytułów, a rynek wciąż się rozwija. Dla fanów japońskiego komiksu to bardzo miła wiadomość, choć troszkę się boję, że w którymś momencie wydawcy przesadzą i przesycą rynek. Ale trzymam kciuki, by tak nie było.
3. Nowy Thor kobietą — wieść, która wywołała ogromne kontrowersje wśród fanów komiksów Marvela. Mnie wcale to nie przeszkadza, bo raz, że w Marvelu nie siedzę; a dwa, że to tak naprawdę dość ciekawe posunięcie. Szkoda tylko, że rysownik nie zrobił funkcjonalnej zbroi.

Inne ciekawe wieści: zapowiedź „Convergance”, premiera „Multiversity”, więcej „Wiedźmina” od Dark Horse

Komiksy, na które czekam w 2015 roku


1. „Convergance” — wielkie wydarzenie, które wstrząśnie fundamentami całego multiwersum DC, a w dodatku odpowie na nurtujące od czasu restartu pytania czytelników. Zapowiedzi są bardzo entuzjastyczne, ja też tak do tego wszystkiego podchodzę.
2. „XIII — Dzień Mayflower” — dwudziesty tom serii, która kilka lat temu została wskrzeszona przez Yvesa Sente’a wreszcie pojawi się w Polsce. Bardzo jestem ciekaw, co też takiego wymyślili u Trzynastki i mam nadzieję, że będzie warto po to sięgnąć.
3. „Durarara!” — już wiecie, że anime uwielbiam, dlatego po mangę opartą na tych samych mini-powieściach sięgnę bez wahania. Polska premiera już w lutym!

Czekam też na komiksy: „Fight Club 2”, restart „Archie’ego”

KSIĄŻKI


Najlepsze książki przeczytane w 2014 roku


Tak jak w zeszłym roku w książkowej kategorii będę pisać nie o książkach, które się w zeszłym roku ukazały, a raczej o pozycjach, które w zeszłym roku przeczytałem. Powód jest prosty — śledzę raczej mało nowości i lubię sięgać po starsze rzeczy.

1. „Zaginiona dziewczyna” — zdecydowany numer jeden. Porywający thriller, który jest jednocześnie inteligentną przypowieścią o problemach małżeńskich oraz o działaniu mediów. Wciąga do ostatniej chwili, a potem na długo pozostawia w szoku — znakomita rzecz.
2. „Atlas Chmur” — film urzekł mnie, co prawda, bardziej niż książka, ale to wciąż inteligentna, wielowarstwowa powieść, którą dzięki ciekawym narracyjnym sztuczkom, doskonale się czyta (choć lepiej w oryginale).
3. „Trafny wybór” — pierwsza powieść Rowling po „Potterach” okazała się absorbującą, socjologiczną satyrą. Barwni bohaterowie, rozmyślnie splecione historie i zapadające w pamięć zakończenie — naprawdę dobra książka.

Poza podium, ale warte odnotowania: „Wayward Pines: Szum”

Największe książkowe rozczarowanie 2014 roku


Na szczęście udało mi się takiego uniknąć.

Książki, które muszę przeczytać w 2015 roku


1. Kolejne części „Wayward Pines” — pierwsza odsłona trylogii (za jakiś czas na blogu powinna pojawić się recenzja) to dość solidny, nietypowy thriller z elementami science fiction, w którym bardzo widać inspirację „Twin Peaks” czy „Zagubionymi”. Myślę, że dość szybko sięgnę po następne książki z serii.
2. „Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury” — autor moich ulubionych książek, Philip Pullman, wybiera najciekawsze baśnie braci Grimm, prezentuje je w pierwotnych, nieugrzecznionych wersjach, a potem omawia. Dziękuję, tyle starczy, żeby tę książkę przeczytać
3. „Another” — pozycja japońskojęzyczna. Jakiś czas temu zacząłem lekturę i powoli brnę przez powieść, którą napisano dość przystępnym językiem. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się ukończyć!

Ponadto muszę też przeczytać: „Baccano”, „Durarara!”, „Sword Art Online”, „Mroczny Zakątek”

Najciekawsze książkowe wydarzenia w 2014 roku


1. Mark Frost napisze książkową kontynuację „Twin Peaks” — będzie nowy sezon, a oprócz tego Mark Frost, jeden ze scenarzystów serialu oraz całkiem niezły powieściopisarz, załata dwudziestopięcioletnią dziurę miedzy telewizyjnymi produkcjami i przygotuje powieść. Jak tu się nie cieszyć?!
2. Mini-powieści light novel w Polsce — zaczęło się w sumie od jednorazowego wybryku, powiązanego z premierą filmu „Na skraju jutra”. Typowy chwyt marketingowy. Potem jednak nadszedł koniec roku i rozpoczęto wydawanie uznanej w Japonii serii „Sword Art Online”. Mam nadzieję, że taki eksperyment będzie miał dobry wynik i otworzy to kolejnym pozycjom drogę. Trzymam kciuki!
3. Gwiezdnowojenne „Extended Universe” idzie w odstawkę — bardzo kontrowersyjna, choć jak najbardziej słuszna decyzja o uporządkowaniu świata „Gwiezdnych Wojen” i uznaniu książek (a także komiksów, gier itd.) ze świata „Gwiezdnych Wojen” za niekanoniczne. Tak czy siak, posunięcie odbiło się bardzo szerokim echem wśród fanów.

Książki na które czekam w 2015 roku


W gruncie rzeczy raczej na nic nie czekam. Poza tą twinpeaksową pozycją.

GRY


Najlepsze gry 2014 roku


1. Dreamfall: Chapters. Book One: Reborn — jeśli czeka się na coś osiem lat, to łatwo się później rozczarować. „Dreamfall: Chapters” na szczęście rozczarowujące nie jest. Pierwszy odcinek kontynuacji mojej ukochanej serii gier spełnił wszystkie nadzieje, jakie w nim pokładałem. Jest znakomita fabuła, przyjemna rozgrywka i zachwycający bogactwem świat. Zdecydowanie nie tylko najlepsza gra, ale w ogóle najlepsza popkulturowa rzecz z zeszłego roku.
2. „Never Alone” — bardzo ciekawa, niezależna produkcja, w której wykorzystano folklor Iñupiat — rdzennej ludności Alaski. Odważna, nieszablonowa i piękna platformówka, a do tego nie taka łatwa.
3. „The Walking Dead” Sezon 2 — kontynuacja „Żywych Trupów” od Telltale Games to godna następczyni poprzedniej odsłony gry. Twórcy oferują niezwykle emocjonalną historię, którą udaje się im uderzyć w odpowiednie tony — tak, żeby kompletnie zwalić z nóg.

Poza podium, ale warte odnotowania: „The Wolf Among Us”, „Zaginięcie Ethana Cartera”, „Child of Light”

Największe growe rozczarowanie 2014 roku


„Amnesia: A Machine for Pigs” — w gruncie rzeczy to nie jest gra wydana w zeszłym roku, więc to małe naciągniecie, ale właśnie w zeszłym roku po nią sięgnąłem i w takim razie niech będzie. Po bardzo dobrej jedynce miałem nadzieję przynajmniej na powtórkę z rozgrywki. Dostałem grę krótszą, mniej straszną i o ograniczonych możliwościach interakcji. Nie na taką „Amnesię” czekałem.

Gry z 2014 roku które muszę nadrobić


1. „Śródziemie: Cień Mordoru” — pomysłowy miks sprawdzonych w innych tytułach rozwiązań oraz interesujący, autorski system Nemesis. Do tego mroczny klimat i tolkienowskie Śródziemie. Czekam na zniżkę ceny i do przodu!
2. „Valiant Hearts: The Great War” — ponoć znakomity udawany indyk od Ubisoftu. Gra należy do gatunku przygodówek i opowiada o I wojnie światowej. Do tego przepiękna grafika 2D, rzut z boku, staroszkolny klimat — czemu nie?
3. „Gra o tron” od Telltale Games — nie jestem fanem świata „Gry o Tron”. Nie oglądam serialu, nie czytam książek, nie lubię Martina. A mimo wszystko, jako fana Telltale Games, jakoś mnie ciągnie.

Ponadto muszę też nadrobić: „The Evil Within”, „Lara Croft and the Temple of Osiris”, „Batman: Arkham Origins Blackgate”

Najciekawsze growe wydarzenia w 2014 roku


1. Premiera „Dreamfall Chapters” — ok, zaczynam się robić monotematyczny, ale z perspektywy fana serii to naprawdę wielkie wydarzenie, zwłaszcza, że tak długo trzeba było na nie czekać. Do tego wydarzenie tak satysfakcjonujące!
2. Sierra się odradza — jedno z największych zaskoczeń w branży gier. Activision wszystkich zaskoczyło informacją, że przejęta przez nich Sierra się odrodzi i zostaną pod tą marką wydane nowe gry — m.in. kolejna część „King’s Quest”!
3. „Wiedźmin 3: Dziki Gon” znów najbardziej oczekiwaną grą — „Wiedźmin 3” ciągle zmienia datę premiery, ale dzięki temu kolejny rok z rzędu zgarnia nagrodę dla najbardziej oczekiwanej gry. A takie nagrody cieszą.

Inne ciekawe wieści: będzie remake „Grim Fandango”, zapowiedź „Silent Hills”

Gry, na które czekam w 2015 roku


1. Kolejne księgi „Dreamfall: Chapters” — to teraz moja monotematyczność sięgnęła zenitu. W każdym razie pierwsza część była znakomita, a kolejne będą się pojawiać w tym roku. I chyba na nic innego tak nie czekam.
2. „Batman: Arkham Knight” — ostatnia odsłona serii Arkham zapowiada się znakomicie. Szereg innowacji, ulepszony model rozgrywki, nawet nieźle zapowiadająca się fabuła i Batman!
3. „Life is Strange” — twórcy „Remember Me” przygotowują swoja wariację na temat interaktywnego filmu. Zwiastuny są bardzo obiecujące, a ponieważ to gatunek, który się ciekawie rozwija, to chętnie zobaczę, co z tego wyjdzie.

Czekam też na gry: „Mortal Kombat X”, „Dragon Ball: Xenoverse”, „Wiedźmin 3”, „Armikrog”, „King’s Quest”, „Soma”, „Syberia III”, „Draugen”

MANIAK KOŃCZY


I to tyle. Chętnie poznam Wasze typy i Wasze przemyślenia, dlatego zachęcam do komentowania!

Komentarze